U zmierzchaniu świata
gdy smutne smreczyny
zagnieździły sie w myślach
bez żadnej przyczyny
niech płonie trawa
Płaszcz rozkłada
opar siwy -- nad trawnika płomieniami
rozpogodzi dym leniwy
snując między kamieniami
delikatny pled
Wnet wypalą się okruchy
skargo, bolenia, doskwierania
dym uniesie wsze złe duchy
dobre sprosi do śniadania
potem spadnie śnieg